https://share.hsforms.com/1TeHsFBXWQoK1ecsQwllyoA8o5ri

  Dzika kobiecość

Wersja audio

Nie byłoby tego blogu, gdyby nie wiele książek, artykułów, podcastów czy filmów. Lista inspiracji wydaje się być nieskończona, stąd mam pewność, że nie zabraknie tematów. 

Jeden z głosów jest szczególnie ważny dla mnie – głos Glennon Doyle.

Glennon Doyle jest autorką dwóch bestselleów New York Times bestseller list: Love Warrior i Untamed. 

Glennon jest też aktywistką, mówcą motywacyjnym oraz założycielem i prezydentem organizacji Together Rising.

Książki Glennon zainspirowały mnie do głębokiej, bezkompromisowej akceptacji. Nie mówię o nadużywanym słowie ‘akceptacje’, które wszyscy znamy i zgadzamy się, że jest ogromnie ważna, jako punkt wyjścia do każdej zmiany, pomagając nam pokochać siebie i innych itp. 

Mam na myśli akceptację, jako umiejętność zobaczenia i odkrycia tej części nas, która jest brzydka, brudna, niefajna i często okropnie boli, a co najważniejsze –

PRAWDOPODOBNIEJ NIE MAMY POJĘCIA O JEJ ISTNIENIU *

To jest ta część, o której jak pomyślimy to albo szybko nasze myśli uciekają gdzieś indziej, albo twarz nam się zaciska, czujemy ucisk w brzuchu i chcemy przestać czuć. W takich sytuacjach w pierwszym, często nieuświadomionym odruchu uciekamy się do znieczulających aktywności i zajmujemy naszą uwagę, żeby tylko nie myśleć i nie czuć bólu. Korzystamy z używek, czy zajęć, które odcinają nas od “tu i teraz” i potencjalnego dyskomfortu.

Unikanie bólu jest wspaniałą funkcją naszego ciała, wykształconą przez tysiące lat ewolucji. Istnieje po to by nas chronić. Jednak ta chwilowa taktyka ochronna, powtarzana przez lata może prowadzić do utrudniającej życie dysfunkcji i być w rezultacie dużo gorsza niż po prostu ból.

Samo zobaczenie i akceptacja naszej “ciemnej strony mocy” to nie wszystko. 

Kiedy już widzimy gdzie jest problem i “patrzymy” na niego, najprawdopodobniej czujemy dyskomfort, ból i wszystko to od czego skutecznie uciekaliśmy do tej pory.

Co należy z tym nieprzyjemnym uczuciem zrobić? 

Jest wiele metod, jedną z nich jest po prostu czucie, bycie w tym uczuciu – w dyskomforcie, nie popadając w ekstremalne emocje, oddychając głęboko i jakby wczuwając się w siebie i w swoje ciało.

Ważne jest, żeby nie wchodzić w dramat traumy, ale oddychać i pozwolić mądremu ciału poprowadzić nas w tym procesie. Dobrze jest mieć wsparcie specjalisty – terapeuty, psychoterapeuty, lub bliskiej osoby.

W naszym skoncentrowanym na byciu pozytywnym świecie wydaje się być modne “uciekać” od bólu, okazuje się że właśnie te ucieczki mogą prowadzić do długotrwałych i nieprzyjemnych konsekwencji.

Sztuka czucia świadomego bólu jest bezcenna. Ból jest naszym nauczycielem. Buduje nas i dzięki niemu rozwijamy się, stajemy się mądrzy i dojrzali.

Większość naszych problemów istnieje ponieważ, nie widzimy, nie czujemy, nie słyszymy swoich potrzeb i nie akceptujemy siebie. Uciekamy od siebie w znieczulacze. Praca, nałogi, bycie zajętym, cokolwiek byleby nie być ze sobą.

Jak to się wszystko ma do dzikiej, nieokiełznanej kobiecości? Trochę tak jak skakanie tutaj z jednego niby nie powiązanego ze sobą tematu na drugi – chaos. 

W dzikości jest moc i potencjał, który pięknie mógłby uzupełnić kwadratowe ramy zasad i norm. Chaos i wrażliwość jest miejscem, gdzie rodzi się kreatywność.

Podobnie jak czucie bólu, wszyscy wydają się unikać chaosu i dzikości, czemu? Nie mam pojęcia, czekam na sugestie!  

Zamyśliłam się i złapałam na przewijaniu książki Glennon przed twarzą, tworząc jakby podmuch, mając nadzieję, że esencja książki jakoś we mnie wejdzie i będę mogła ją przekazać. To jest genialna książka!

Do 10 roku życia uczymy się wiele o tym jak funkcjonuje społeczeństwo i jacy powinniśmy być, żeby w nim przetrwać. Potem mniej lub bardziej świadomie zaczynamy używać tę wiedzę i dostosowywać się do oczekiwań otoczenia.

Dziewczynki zaczynają wciągać brzuch, być świadome swojego wyglądu i tego jak są oceniane. Czasem ten proces wiecznego dostosowywania się do wymagań innych za chwilową “akceptacje” czy “podziw” nigdy się nie kończy.

Co robić? Żyć w zgodzie ze sobą! 

Życie w zgodzie ze swoją naturą, momenty, kiedy ufamy naszej intuicji, nie boimy się wewnętrznej “dzikości”, dajemy się prowadzić kreatywności, nawet jeżeli tylko na sekundę, kiedy nikt nie patrzy i zaraz potem wracamy do bycia świadomym wiecznych oczekiwań otoczenia i dostosowujemy się do niego, jest naprawdę warte ośmieszania! 

Wstyd pozwalał nam dostosowywać się do reguł stada, gwarantując przynależność. Czasy się zmieniły, nasze stado może być rozsiane po całej planecie, teraz możemy eksplorować nasza dzikość, akceptować siebie w pełni, żyć swoim życiem.  

„Nie umieraj, mając wciąż swoją muzykę w sobie” – Dr. Wayne W. Dyer.

Bądźmy sobą!

*Testy i sposoby na odkrycie swoich nieuświadomionych stron, ale o tym kiedy indziej <<Test na odkrycie shadow side Junga>>

                   Subskrybuj